Info

Więcej o mnie.

Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Wrzesień1 - 0
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Lipiec17 - 0
- 2015, Czerwiec9 - 0
- 2015, Maj8 - 0
- 2015, Kwiecień11 - 2
- 2015, Marzec9 - 2
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń11 - 11
- DST 64.36km
- Czas 04:17
- VAVG 15.03km/h
- VMAX 41.84km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Łąki, lasy, knieje, bezdroża, ciut asfaltu. Czyli Śnieżycowy Jar.
Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 26.03.2015 | Komentarze 2
Tego dnia, z racji że nastała wiosna, zaplanowaliśmy oglądanie iście wiosennych kwiatków. Udaliśmy się więc na północ
od Poznania. Jako cel podróży wybrany został rezerwat dzikich kwiatów nieopodal Murowanej Gośliny oddalony
o niespełna 30 km od stolicy Wielkopolski. Dystans niewielki, jednakże trzeba wziąć poprawkę na to, że była to
moja pierwsza wycieczka po grypsku paskudnym i nie chciałem się za bardzo przeforsować. Na szczęście tego dnia
pogoda dopisała i świeciło piękne słoneczko, choć temperatura nie rozpieszczała. Z rana było niewiele ponad 0 st., a
świeże powiewy rześkiego wiatru chwilami przyprawiały o gęsią skórkę i powodowały, że chciało się szybciej
machać dolnymi kończynami, coby się jak najszybciej rozgrzać. W sumie więc same pozytywy. :) Bez czapki
i rękawiczek tym razem jednak się nie obyło. Wyjazd zaplanowany na ok. 10:00 opóźniony o jedynie 7 minut.
Elegancko. :) Pierwsze kilometry biegły wzdłuż Warty po nadwarciańskim szlaku rowerowym. Na wysokości Owińsk - za
Czerwonakiem przyszła kolej na pierwszą sesję fotograficzną. Nad rzeką, w pięknych okolicznościach przyrody i tego...
i niepowtarzalnej, druh Byczek zapozował wdzięcznie do zdjęcia na tle kościoła w Owińskach i
ustawił się wybierając uprzednio swój lepszy profil. :)

I jeszcze widok na same Owińska z tejże perspektywy:

Enty raz, który pokonywaliśmy ten odcinek szlaku spowodował, że kolejny przystanek zarządziliśmy jednogłośnie i
gremialnie dopiero w Biedrusku na moście. No, w zasadzie to jednocześnie i na moście i tuż
obok mostu, a konkretnie to obok stojących do dziś betonowych filarów po starej przeprawie z 1925r.
Interesującym jest fakt, że w porównaniu do stycznia Warta ma zdecydowanie niższy stan. Czyżby
susza i brak opadów? A może w Jeziorsku przykręcili kurek? Cóż - nie było w tym roku zimy i śniegu,
to i stopnieć nie miało co. A może zgodnie z tym, co ostatniego dnia stycznia pisał Romulus, zbliża się
okres lęgowy ptaków i niski stan wody może mieć związek właśnie z tym? Ot, niezła ciekawostka.

Pozostałości starego mostu.



Biedrusko zostało w tyle, a my popedałowaliśmy dalej w kierunku Promnic DDR z kostki, wzdłuż której stały
eleganckie barierki. Rzec by można - las barierek w barwach narodowych. :] Nie wytrzymałem. Musiałem się
zatrzymać i uwiecznić to krzywe dzieło geniuszu rodzimej architektury drogowej.

Historia lubi się powtarzać. Słyszałem, że w innych częściach Polski ponoć również można spotkać podobnie
okropny widok. Czyży kolejny wymysł jakiegoś kretyńskiego, unijnego - za przeproszeniem - urzędnika
niezbyt zdrowego na umyśle? A może nadgorliwość naszych wspaniałych drogowców?
Od tego miejsca kawałek dalej zjechaliśmy na szczęście z głównej drogi w nieco ciekawsze
rejony. Miejsce kostki zastąpiły betonowe płyty. :] Nawierzchnia z takich płyt miała może i swój
urok w PRLu, ale obecnie chyba wolę się poruszać po normalnym, przyzwoitym szutrze.

Około 1,5 km dalej płyty się skończyły i wreszcie zaczął się normalny, przyzwoity choć ciut nierówny szutr.
Bez porównania lepsze to, niż rytmiczne podrygiwanie na nierównych łączeniach zbrojonego betonu. Cóż, mistrzowi
Yodzie zapewne by to nie przeszkadzało. Wszak moc w nim wielka i lewitować potrafi. Jegomość woli jednak
śliczną polną drogę wraz z jej urokami. :)


Zanim wjechaliśmy do rezerwatu postanowiliśmy zjechać w dół do samej rzeki. Wcześniej jakoś nigdy tam nie
dotarliśmy, co jak widać było błędem. Omijał nas widok na spuściznę po naszych słowiańskich przodkach.
Efektownie może to nie wygląda, ale po lekturze komiksów o Kajku i Kokoszu można sobie wyobrazić,
co nasi dzielni przodkowie tu wyczyniali. Całe szczęście, że nigdzie się nie natknęliśmy na warownię
Hegemona. Może była za tablicą "Poligon wojskowy, wstęp wzbroniony". ;)
Ładnie tam.

Warta i jej dolina to jednak bardzo malownicze tereny, choć miejscami nieco nierówne.
Bałem się trochę tych nierówności. Nie tyle ze względu na siebie, co na Byczka cienkie koła. Nie chciałem wracać z
ósemkami. Dlatego ujechaliśmy jeszcze kawałek podziwiając widok budzącej się przyrody i po przebyciu
lekko ponad kilometra w stronę Obornik postanowiliśmy, że zawrócimy i
udamy się w końcu ku celowi naszej wyprawy, czyli do Śnieżycowego Jaru.
.







A oto sprawczyni całego zamieszania i akcji - Śnieżyca Wiosenna (Leucoium vernum L.):

Podczas wykonywania powyższej fotki nie zszedłem ze ścieżki i nie ucierpiał żaden kwiatek. :P
Trochę informacji o kwiatku.
Po opuszczeniu rezerwatu postanowiliśmy nieco zmienić drogę powrotną i ruszyliśmy nad brzegiem Warty w stronę Promnic. Jazda dostarczyła kilku rozrywek i wrażeń w postaci kilkumetrowych, stromych przewyższeń i dolinek oraz mojej niegroźnej gleby przy próbie podjechania pod jedną ze ścian na cienkich oponkach Byczka i z zapełnionymi sakwami.
Po drodze minęliśmy starą żwirownię. Niestety nie cały żwir został wybrany, co dało się odczuć.


Droga obok starej żwirowni
Później jeszcze tylko przepękać rytmiczne podskakiwanie na betonowych płytach i można się było delektować niefazowaną kostką brukową.W samym Biedrusku zrobiliśmy małą przerwę przy pałacyku na obfotografowanie machin jeżdżących i latających.


Antek od boczka

Drogę przez poligon opisywałem przy poprzedniej okazji, więc nie będę się powtarzał.
Reasumując - była to bardzo udana i miła wycieczka. :) Całe szczęście, że się udało wszystko zgrać i na nią wyruszyć.
Kolejne przygody ze Śnieżycami już za rok, a tymczasem trzeba odświeżyć sobie w pamięci multum starych szlaków, którymi dawno nie jeździłem i zaplanować kolejne ekscytujące trasy. :)
Kategoria 50-99,99, Trochę zimno, Wiejskie tereny, Wiosennie, Zwiedzanie, Łańcuch_B2
Komentarze
starszapani | 21:28 czwartek, 26 marca 2015 | linkuj
Gwoli wyjaśnienia przy nazwie łacińskiej kwiatka powinna być duża literka "L" (od Linneusza, któren jako pierwszy opisał ten gatunek).
Ładna relacja :)
Ładna relacja :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!