Info

Więcej o mnie.

Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Wrzesień1 - 0
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Lipiec17 - 0
- 2015, Czerwiec9 - 0
- 2015, Maj8 - 0
- 2015, Kwiecień11 - 2
- 2015, Marzec9 - 2
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń11 - 11
- DST 55.09km
- Czas 02:38
- VAVG 20.92km/h
- VMAX 43.90km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 255m
- Sprzęt Planetka
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlakiem czterech jezior
Sobota, 11 kwietnia 2015 · dodano: 26.05.2015 | Komentarze 2
Jako, że nadeszła wreszcie piękna pogoda, postanowiłem wyruszyć na małą wycieczkę, którą roboczo nazwałem szlakiem czterech jezior. Czterech, bo kolejno mijałem:Rusałkę
Strzeszyńskie
Kierskie
Lusowskie
W drodze powrotnej oczywiście w kolejności odwrotnej. :) Tyle, że przeciwnymi brzegami.
Byczek wciąż uziemiony ze złamanym hakiem, ale od czego jest Planetka. :)
Początkowo zastanawiałem się, jak mogłem na niej jeździć. Inna pozycja, sztywny widelec, ogólnie dziwnie. Ale po kilku km stwierdziłem, że w sumie nie jest źle. Nawet pomimo dziwnego terkotania blaszanych błotników. :)
Przez pierwsze km tak się zamyśliłem nad jazdą, że zupełnie przeoczyłem pierwsze jezioro i zapomniałem nad nim zrobić zdjęcie. Ale pomyślałem: Co tam - przecież będę dziś jeszcze obok niego jechał, więc wtedy zrobię fotkę.
I pojechałem dalej. Nad Strzeszyńskim skleroza na szczęście mnie opuściła i o fotkach nie zapomniałem.


Po krótkim postoju na pomoście pełnym rowerów i ich (jak się domyślam) wylegujących się właścicieli wsiadłem na mój bicykl i udałem się w dalszą drogę obierając azymut Kiekrz.Tutaj miałem w planie zjechać nad brzeg jeziora na terenie Jacht Klubu Wielkopolskiego mieszczącego się przy ul. o znaczącej nazwie: Wilków Morskich.
Niestety - brama, wartownik oraz napis: "Wstęp tylko dla członków klubu" zniechęciły mnie do tego niecnego uczynku. Pojechałem dalej zastanawiając się, w jaki sposób "nie członek" ma zostać "członkiem", skoro nie ma prawa wejść na teren klubu? To jest chyba coś na zasadzie "Drogie dziecko nie wolno Ci wchodzić do wody, dopóki się nie nauczysz pływać".
A szkoda, bo bywałem kilka razy na terenie tego klubu przy okazji imprez żeglarskich i bardzo mi się tam podobało...
Mimo wszystko pojechałem dalej i wykonałem najmniej okazałe fotki jez. Kierskiego, jakie można sobie wyobrazić.

Śmignąłem dalej, w kierunku jez. Lusowskiego, po drodze przejeżdżając przez Lusowo - całkiem ładną wieś o charakterze miejskim. Nie omieszkałem sfotografować przybytku niebieskiego

Kościół w Lusowie
Kawałek dalej, po zignorowaniu znaku B-1 widocznego w dolnym, lewym rogu powyższego zdjęcia, zjechałem nad docelowy zbiornik wodny udając się przez piaszczystą plażę wprost na pomost pontonowy.


Od plaży wzdłuż brzegu wiodła ścieżka dla rowerów. Oczywiście jak wiadomo - na ścieżce dla rowerów należy stawiać stalowe barierki. Jest to oczywiście bardzo logiczne. Zupełnie tak logiczne, jak gdyby ktoś na autostradzie - czyli drodze z założenia i definicji służącej do szybkiego pokonywania dużych odległości - ktoś stawiał szlabany. Moment...

Pomimo udziwnionych utrudnień, po kilku machnięciach pedałami byłem na drugim brzegu, gdzie to na zwalonym pniu urządziłem sobie popas z widokiem na wspomniany wcześniej przybytek niebieski i pomost pontonowy.

Stąd udałem się w drogę powrotną, objeżdżając wszystkie napotkane dotychczas jeziora z drugiej ich strony.
Niestety - mijając Rusałkę znów śmignąłem obok niej zupełnie zapominając o wykonaniu fotki. Chyba za często ostatnio nad nią bywam, skoro przejeżdżam obok nawet już nie rejestruję tego faktu. :)
Kategoria Wiejskie tereny, 50-99,99, Wiosennie, Zero wiateru
Komentarze
starszapani | 19:35 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj
Ja się też już nie jaram Rusałką, ale nad Strzeszyńskim nadal całkiem fajnie jest posiedzieć :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!