Info

Więcej o mnie.

Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Wrzesień1 - 0
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Lipiec17 - 0
- 2015, Czerwiec9 - 0
- 2015, Maj8 - 0
- 2015, Kwiecień11 - 2
- 2015, Marzec9 - 2
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń11 - 11
- DST 70.68km
- Czas 03:23
- VAVG 20.89km/h
- VMAX 42.90km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 340m
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Kórnik
Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 29.05.2015 | Komentarze 0
Dziś ciąg dalszy zwiedzania południowych okolic Poznania. Czas na wypad do Kórnika po kilku latach niebytu tam.Zmotywował mnie łikent z magnoliami. Do tej pory tylko raz miałem okazję je widzieć w całej okazałości w tamtejszym arboretum i było to lata całe temu.
Początkowy odcinek biegł tą samą trasą, co poprzedniego dnia. Dopiero od ronda Starołęki szlak pobiegł inną trasą. Udałem się bowiem w kierunku Krzesin.
Po dojechaniu tamże, urządziłem sobie przerwę na popas. Śniadanko znaczy.

Śniadanko obok lotniska
Zaniepokojony błogą ciszą wysłałem do kolegi mego - żołnierza tam stacjonującego - SMSa z pytaniem, czy coś się stało, że nie tylko nie słychać "jaszczompóf", ale że również nie widać żywego ducha. Okazało się, że tego dnia piloci mieli wolne. A co - im też się należy grill z rodziną.
Po przecięciu Głuszyny - ulicy na terenie pow. poznańskiego, na której statystycznie dochodzi chyba do największej liczby zdarzeń drogowych (potwierdzam - mnóstwo debili drogowych tam jeździ) natknąłem się na kolejny kamień. Tym razem poświęcony pamięci lotników tragicznie poległych.

Kamień lotników
Dalej były łąki, lasy, knieje, drogi. Aż dojechałem do Kórnika. A w Kórniku wiadomo - korek. Piękna pogoda, długi łikent, kwitnące magnolie i przepis na zapchane ulice gotowy. Na szczęście rowerów korki w większości nie dotyczą, więc jechałem dalej bacząc, żeby mi ktoś nie zajechał drogi albo nie postanowił nagle otworzyć drzwi. Zajechał. Nawet się nie zorientował. Podobnie jak nie zorientował się w tym, że miejsce, w którym parkuje jest przejściem dla pieszych... ehh - bydło drogowe. Na szczęście refleks i hamulce wciąż mam dobre, a i zaufanie ograniczone do niedzielnych kierowców. Tak więc zd(a/e)rzenia nie było.
Jeszcze tylko odstać swoje w kolejce i można zacząć się delektować piękną, budzącą się do życia przyrodą i widokiem Zamku.


Niestety - obraz zamku psuje rysa. I to dosłownie. Słowem - zamek się zaczyna sypać. :(

Aby czym prędzej zapomnieć o tym tragicznym widoku udałem się na poszukiwania magnolii. Po drodze minąłem zagajnik cisowy. Bardzo ciekawa ścieżka edukacyjna na temat tych drzew i ich roli w medycynie, kulturze, życiu codziennym. Szczerze polecam.

W końcu przyszła pora na sedno - magnolie. Zdjęcia nie oddają oczywiście ogromu liczby kwiatów oblegających drzewa, ale są chociaż namiastką tego, co tam można zobaczyć.


A tak kwiatek prezentuje się z bliska:

I jeszcze jedna magnolia
W drugiej części arboretum - zamkniętej na codzień dla zwiedzających - znajduje się Instytut Dendrologii PAN.

Instytut Dendrologii
Niestety - nie udało mi się spotkać naszego czołowego kreacjonisty. :(
Przyszła pora na opuszczenie tego zacnego miejsca. Tego dnia nie przeszkadzały mi nawet tłumy człowieków, od których normalnie bym stronił.
Udałem się w drogę powrotną, obierając inną trasę - tym razem bardziej na wschod. Jak widać - warto było choćby dla takich widoków:

Kilka km dalej minąłem stację kolejową Kórnik.

Jak sama nazwa mówi - stacja Kórnik znajduje się w miejscowości... Szczodrzykowo. :) Można się pomylić... oj można... ;)
Dalsza podróż była po prostu jazdą. Raz po polach, raz po asfalcie, aż do domu. Po drodze na Malcie.
Kategoria 50-99,99, Łańcuch_B2
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!