Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jegomosc z miasteczka Poznań Zadupie. Mam przejechane 2651.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jegomosc.bikestats.pl
  • DST 70.68km
  • Czas 03:23
  • VAVG 20.89km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt Byczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kórnik

Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 29.05.2015 | Komentarze 0

Dziś ciąg dalszy zwiedzania południowych okolic Poznania. Czas na wypad do Kórnika po kilku latach niebytu tam.

Zmotywował mnie łikent z magnoliami. Do tej pory tylko raz miałem okazję je widzieć w całej okazałości w tamtejszym arboretum i było to lata całe temu.

Początkowy odcinek biegł tą samą trasą, co poprzedniego dnia. Dopiero od ronda Starołęki szlak pobiegł inną trasą. Udałem się bowiem w kierunku Krzesin.
Po dojechaniu tamże, urządziłem sobie przerwę na popas. Śniadanko znaczy.


Śniadanko obok lotniska

Zaniepokojony błogą ciszą wysłałem do kolegi mego - żołnierza tam stacjonującego - SMSa z pytaniem, czy coś się stało, że nie tylko nie słychać "jaszczompóf", ale że również nie widać żywego ducha. Okazało się, że tego dnia piloci mieli wolne. A co - im też się należy grill z rodziną.
Po przecięciu Głuszyny - ulicy na terenie pow. poznańskiego, na której statystycznie dochodzi chyba do największej liczby zdarzeń drogowych (potwierdzam - mnóstwo debili drogowych tam jeździ) natknąłem się na kolejny kamień. Tym razem poświęcony pamięci lotników tragicznie poległych.


Kamień lotników

Dalej były łąki, lasy, knieje, drogi. Aż dojechałem do Kórnika. A w Kórniku wiadomo - korek. Piękna pogoda, długi łikent, kwitnące magnolie i przepis na zapchane ulice gotowy. Na szczęście rowerów korki w większości nie dotyczą, więc jechałem dalej bacząc, żeby mi ktoś nie zajechał drogi albo nie postanowił nagle otworzyć drzwi. Zajechał. Nawet się nie zorientował. Podobnie jak nie zorientował się w tym, że miejsce, w którym parkuje jest przejściem dla pieszych... ehh - bydło drogowe. Na szczęście refleks i hamulce wciąż mam dobre, a i zaufanie ograniczone do niedzielnych kierowców. Tak więc zd(a/e)rzenia nie było.

Jeszcze tylko odstać swoje w kolejce i można zacząć się delektować piękną, budzącą się do życia przyrodą i widokiem Zamku.

Zamek od południaZamek od południa

Zamek od wschoduZamek od wschodu

Niestety - obraz zamku psuje rysa. I to dosłownie. Słowem - zamek się zaczyna sypać. :(

Rysa na ZamkuRysa na Zamku

Aby czym prędzej zapomnieć o tym tragicznym widoku udałem się na poszukiwania magnolii. Po drodze minąłem zagajnik cisowy. Bardzo ciekawa ścieżka edukacyjna na temat tych drzew i ich roli w medycynie, kulturze, życiu codziennym. Szczerze polecam.

Zagajnik cisowyZagajnik cisowy

W końcu przyszła pora na sedno - magnolie. Zdjęcia nie oddają oczywiście ogromu liczby kwiatów oblegających drzewa, ale są chociaż namiastką tego, co tam można zobaczyć.

MagnolieMagnolie

MagnolieI znów magnolie

A tak kwiatek prezentuje się z bliska:


I jeszcze jedna magnolia

W drugiej części arboretum - zamkniętej na codzień dla zwiedzających - znajduje się Instytut Dendrologii PAN.


Instytut Dendrologii

Niestety - nie udało mi się spotkać naszego czołowego kreacjonisty. :(

Przyszła pora na opuszczenie tego zacnego miejsca. Tego dnia nie przeszkadzały mi nawet tłumy człowieków, od których normalnie bym stronił.

Udałem się w drogę powrotną, obierając inną trasę - tym razem bardziej na wschod. Jak widać - warto było choćby dla takich widoków:

SpszedamChce ktoś kópić? :)

Kilka km dalej minąłem stację kolejową Kórnik.

PKP KórnikPKP Kórnik

Jak sama nazwa mówi - stacja Kórnik znajduje się w miejscowości... Szczodrzykowo. :) Można się pomylić... oj można... ;)

Dalsza podróż była po prostu jazdą. Raz po polach, raz po asfalcie, aż do domu. Po drodze na Malcie.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!