Info

Więcej o mnie.

Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Wrzesień1 - 0
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Lipiec17 - 0
- 2015, Czerwiec9 - 0
- 2015, Maj8 - 0
- 2015, Kwiecień11 - 2
- 2015, Marzec9 - 2
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń11 - 11
Wpisy archiwalne w kategorii
Takie tam kręcenie
Dystans całkowity: | 577.04 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 35:56 |
Średnia prędkość: | 16.06 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.53 km/h |
Suma podjazdów: | 685 m |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 30.37 km i 1h 53m |
Więcej statystyk |
- DST 26.51km
- Czas 01:26
- VAVG 18.50km/h
- VMAX 39.19km/h
- Temperatura 5.5°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Ta cholerna pogoda, czyli wokół Rusałki... x4
Wtorek, 31 marca 2015 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0
Od kilku dni mnie nosi. Pogoda daje się we znaki. Do pracy zamiast rowerem jeżdżę samochodem, bo... deszcz.W sobotę chciałem pojechać do Zielonki, wjechać na Dziewiczą Górę i trochę się pokręcić po tamtejszych dróżkach, ale stwierdziłem że nic na siłę. Wciąż lało... i wiało...
We łbie różne myśli, których nie ma jak rozładować.
Dziś, po niemal tygodniu abstynencji miałem już dosyć. Ile można siedzieć w domu, myśleć o różnych rzeczach i robić nic? "Nic" to może źle powiedziane, bom ostatnio wręcz zawalony różnymi rzeczami, ale obowiązki te nie są w stanie rozładować mojej energii. I tej dobrej i tej złej.
W końcu nie wytrzymałem. Ok. 21:00 stwierdziłem, że jadę nad Rusałkę. Zrobię kółko i wrócę do domu. Dystans malutki, ale może jak mnie zleje i solidnie przewieje, to będę inaczej funkcjonował.
A wiater dziś, że hoho. Jeśli wierzyć ICMowi, to w porywach i do stówy dochodzi.

I tak też zrobiłem. Czym prędzej się wyszykowałem, żeby nie zdążyć się rozmyślić.
Telefon i portfel wylądowały w workach foliowych, ja wylądowałem w ciuchach przeciwdeszczowych i w drogę.
Dziś jest zdecydowanie jeden z tych dni, kiedy jazda z górki czy pod górkę nie ma w sumie większego znaczenia. Bardziej liczy się fakt jazdy pod wiatr, czy z wiatrem. No chyba, że pod wiatr i pod górkę to wtedy w ogóle jest masakra. :)
Przez chwilę miałem wrażenie, że wiatr jakby przestał wiać. Ale szybko zrozumiałem jak się mylę widząc wyprzedzającego mnie lecącego śmieciocha. :)
Za to jazda pod wiatr od razu przywołała pod mój czerep pierwsze wakacje rowerowe na Bornholmie przed laty i taką oto sympatyczną przygodę:
Pewniego letniego dnia wybraliśmy się oto na wycieczkę ze Svaneke do Ronne celem powrotu wybrzeżem. Pierwszy etap podróży idealnie prosty. Niestety - również prawie idealnie prosto pod nie byle jaki wiaterek. Gdy po ponad godzinie jazdy na największym przełożeniu stwierdziliśmy, że ujechaliśmy raptem 6 km zapadła decyzja: zawracamy. Powrót zajął jakieś 15 min. bez specjalnie mocnego pedałowania. :)
Wracając jednak do polskich realiów:
Nad Rusałkę dotarłem stosunkowo szybko przy raczej bocznym wietrze. Tamże odpaliłem światełko i jazda w drogę po lekkim błotku, kałużach i pomiędzy leżącymi na drodze gałęziami.W drugiej połowie kółka stwierdziłem, że może by zrobić drugie. No to zrobiłem. Na początku drugiego okrążenia wyraziłem chęć dokręcenia również trzeciego. Po chwili stwierdziłem, że w sumie dlaczego by nie cztery? Z każdym kolejnym okrążeniem wiatr jakby się wzmagał, na drodze leżało coraz więcej gałęzi, a drzewa coraz mocniej trzeszczały i skrzypiały. Na szczęście nie spotkałem żadnego z nich na swojej drodze i vice versa. I całe szczęście. Nie chciałbym bowiem jutro przeczytać na epoznaniu, że nad Rusałką dokonano makabrycznego odkrycia w postaci Jegomościa i jego bicykla leżących pod zwalonym pniakiem czy innym konarem.
Ostatecznie uznałem, że cztery kółka mi wystarczą i czas wracać. Zatrzymałem się jeszcze na moment aby zerknąć na falujące jezioro i ruszyłem w drogę powrotną.
Prawie na samym końcu podniósł mi ciśnienie pewien dżentelmen o twarzy raczej niezbyt skalanej myślą i intelektem jadący swoim rydwanem spod znaku trójramiennej gwiazdy. Najwidoczniej nigdy nie słyszał o tym, że jego psim, zasranym obowiązkiem jest, aby podczas skręcania przepuścić rowerzystę jadącego po DDR równoległej do toru jego jazdy.
Całe szczęście, że wiem po co mam szyję i rozglądam się nawet wówczas, gdy mam pierwszeństwo. Refleks i hamulce też nie najgorsze więc wyhamowałem, choć było blisko. Troglodyta zauważył mnie, gdy mu machałem, że pacan i ćwierćmózg, ale chyba nie do końca się zorientował w swoim błędzie. Chciałem w pewnym momencie nawet pojechać za nim i wytłumaczyć mu, że jest dureń i dlaczego. Zobaczyłem jednak, że podjeżdża do tzw. "restauracji" z żółtym "M" w logo. Dałem więc sobie spokój. Wszak los już go wystarczająco pokarał. Wiadomo - jaka "restauracja" tacy klienci. Gdybym zaczął mu tłumaczyć to i tak by nie pojął, a dodatkowo wystygłby mu Big Mac...
Mniejsza z troglodytami.
Po powrocie do domu stwierdziłem, że:
1. Ja ubłocony.
2. Byczek ubłocony.
3. Telefon i portfel suche.
4. Od razu inaczej się czuję.
Byczek poszedł ociekać. Jutro będzie szorowanko.
Ja czym prędzej poszedłem pod prysznic. Z szorowankiem nie czekałem do jutra. :)
Bilans na dziś. Podczas kółek nad Rusałką przepłoszyłem:
1. 3 zające (1+2).
2. 2 kaczki, które okazały tym faktem bardzo duże niezadowolenie (x3).
3. Jakiegoś płaza. Prawdopodobnie ropuchę. No bo chyba raczej nie żabę?
4. Coś dziwnego, co bardzo szybko spitoliło. Chupacabra to raczej nie była. Ogólnie małe to było, więc się nie bałem. :)
Pomimo niekorzystnej aury natknąłem się też na kilku biegających człowieków oraz kilku na rowerach. Choć tych na własnych nogach było ciut więcej.
Dedykacja dla tych, którym się chciało i ostatecznie udało się dziś wyjść z domu:
Dobranoc. :)
Kategoria 0-49,99, Deszczowo, Miasto, Takie tam kręcenie, Wiatry Niespokojne, Łańcuch_B2
- DST 13.04km
- Czas 00:43
- VAVG 18.20km/h
- VMAX 40.40km/h
- Temperatura 3.0°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Choroba, falstart, naprawa, nocny spacerek.
Środa, 18 marca 2015 · dodano: 20.03.2015 | Komentarze 0
Dawno mnie tu nie było. No ale tak to jest, gdy człowieka dopadnie grypsko i uziemi w łóżku. Nie ma jednak tego złego - doświadczyłem przynajmniej rzeczy do tej pory niespotykanej dla mnie, jaką było 39 st. gorączki. Śmieszne to uczucie, gdy świat zaczyna wirować przed oczami. :)Później trochę zawirowań, dużo załatwiania spraw i mało czasu, a w efekcie i chęci do jeżdżenia.
I tak oto uzbierał się miesiąc z małym hakiem, przez który nie dosiadałem mego Byczka. :(
Urwanie głowy jednak się skończyło i wreszcie mogłem zostawić auto pod domkiem, a samemu wybrać się do pracy rowerem. I tak też uczyniłem. Niestety - w tym momencie dochodzimy do tytułowego falstartu. Ujechałem bowiem raptem 800m, po czym skończył mi się łańcuch. :/
Czasu coraz mniej, do pracy trzeba dotrzeć, łańcuch na ziemi, a ja zgubiłem niedawno zakupioną spinkę. I co teraz? Ano nic - chcąc nie chcąc musiałem wziąć mojego choruszka i odprowadzić do domu, a samemu jednak odpalić automobil.
W sumie sytuacja okazała się niezłą okazją do kupna nowego łańcucha na przekładkę, bo napęd jest w bardzo dobrym stanie i stan ten warto przedłużyć. Po pracy zatem udałem się czym prędzej do sklepu po spinkę, skuwacz, nowy łańcuch i przy okazji olej do smarowania tegoż.
Po wyczyszczeniu złamasa sprawdziłem jego zużycie i okazało się, że wynosi ok. 30%. Można zatem śmiało zakładać nowy.
Po przywróceniu życia bicyklowi wypadało oczywiście wyruszyć na jakąś małą przejażdżkę. Ponieważ w międzyczasie się ściemniło, założyłem ProX-a, zapakowałem do sakwy aparat i statyw i wybrałem się za miasto wiedziony nadzieją, że może będą jeszcze jakieś pozostałości po wczorajszej zorzy. Niestety - naiwnym. Po zorzy nie było już śladu, ale i tak udało mi się złapać kilka ciekawych ujęć miasta (i nie tylko) nocą.


Chwilę później podjechałem pod maszt GSM widoczny w centralnej części powyższej fotografii. Jest to jedno z moich ulubionych miejsc w Poznaniu. Dlaczego? Rozciąga się stąd doskonały widok na cały Poznań. Od stadionu do kopania piłki, po podpoznański Czerwonak. Za dnia widać również wieżę widokową w Puszczy Zielonce. Oto widok na Piątkowo wraz z wieżami telewizyjnymi.

Zrobiłem też panoramę, ale niestety ustawiłem zbyt krótki czas naświetlania i efekt jest taki sobie. Ale mimo wszystko podzielę się nią. :)

Miło jest w końcu wrócić do świata pedałowania. :)
Kategoria 0-49,99, Miasto, Takie tam kręcenie, Trochę zimno, Wiosennie, Łańcuch_B2
- DST 23.71km
- Czas 01:12
- VAVG 19.76km/h
- VMAX 33.28km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobotni spacerek
Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 19.02.2015 | Komentarze 0
Ostatnimi czasy mało jeżdżę. :( Albo jakieś wyjazdy, albo inne sprawy zaprzątały mi głowę. Niemniej na sobotę był plan.Z podkreśleniem na BYŁ, bo po piątkowym Ostatnim występie w mieście, w sobotni poranek obudziłem się z lekką niechęcią do wyruszania na bicyklowe wojaże.
Miałem co prawda opracowaną ciekawą trasę, jednak po prostu mi się nie chciało. Tym bardziej, że w domu wzywało trochę obowiązków.
Z drugiej strony - pogoda była tak wiosenna i słoneczna, że grzechem byłoby jej nie wykorzystać i dusić się w czterech ścianach.
Wybrałem więc opcję kompromisu, czyli wyskoczyłem na krótki spacerek wokół komina. Trochę pedałowania, trochę dreptania, trochę delektowania się rześkim, wiosennym powietrzem i takimże Słońcem.
Czasu dzięki temu wystarczyło zarówno na przyjemności jak i na obowiązki. No i na zabawę w kucharza w kuchni (ale to chyba bardziej się zalicza do przyjemności ;) )
Trasa nie ucieknie - zrobię ją innego dnia. :)
Kategoria 0-49,99, Takie tam kręcenie, Wiejskie tereny, Wiosennie, Zero wiateru, Łańcuch_B1
- DST 45.47km
- Czas 02:35
- VAVG 17.60km/h
- VMAX 38.71km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Rundka po pracy.
Czwartek, 15 stycznia 2015 · dodano: 15.01.2015 | Komentarze 0
Po powrocie z pracy myk myk - uzupełnienie kalorii, przepakowanie się i na bicykl. Przy okazji nakarmiłem wreszcie czołówkę świeżo nabytymi bateriami. No - teraz to ona świeci zacnie. Choć stwierdzam, że czołówka jest dobra głównie na równą nawierzchnię. Na wertepach - z racji tego, że kąt padania światła jest bardzo zbliżony do kąta obserwacji - nie widać nierówności. :/
Zdjęć dzisiaj nie chciało mi się cykać. Zresztą podobnie jak wczoraj, krótko po moim wyruszeniu ściemniło się. Dlatego tym razem kółeczko bez zatrzymywania się. No prawie. Gdy zaczął padać deszcz to musiałem pochować dobytek do worków z zamknięciem strunowym, coby nie zamókł i się nie spsuł, a ponadto ze dwa lub trzy razy robiłem mały postój na sprawdzenie dystansu. W związku z tym, że wciąż nie dotarła przesyłka z zamówionymi akcesoriami, wśród których jest m.in. nowy licznik, korzystam z MyTracks w komórce. W sumie fajny i pożyteczny program. Polecam, jeśli ktoś jeszcze nie zna. Używam od kilku lat - odkąd się zaprzyjaźniłem z Androidem.
Odnośnie rzeczonej przesyłki, to muszę stwierdzić, że rowertour.com ma u mnie duży minus. Zamawiałem towar w piątek. Wczoraj podczas rozmowy telefonicznej pan mnie zapewniał, że wyślą go jeszcze w środę, a najpóźniej dzisiaj tak, że na piątek na pewno go dostanę. Niestety - w panelu klienta status zamówienia w dalszym ciągu jest "Do wysłania". Na ja pitolę - albo ma się towar, który się sprzedaje albo się go nie ma. Jeśli się nie ma, to należy o tym uczciwie uprzedzić klienta. Czy w stacjonarnym sklepie sprzedawca również informuje o braku towaru dopiero po uiszczeniu należności? Kpina!
Tym bardziej, że liczyłem na przetestowanie nowej lampki w najbliższy łikent.
No ale uciekłem jakoby na wątek poboczny, a tymczasem inne sprawy mam do opisania.
Podczas dzisiejszej jazdy dął wiatr. A że tradycyjnie było to "kółeczko", to dął raz z lewa, raz z prawa, innym razem od tyłu, żeby po chwili dmuchać prosto w mordę. Na dodatek przez prawie połowę trasy jechałem w deszczu. :/ No ale w sumie w porównaniu do ulew, w których robiłem i po kilkadziesiąt km, gdzie po dojechaniu na miejsce i zejściu z bicykla ociekałem niczym po bliskim spotkaniu z zawartością kubła wody, to to był ledwie kapuśniaczek. Albo i nawet nie.
Przez jakiś odcinek pomykałem DW187. Droga bez pobocza, w dodatku wielce niemały ruch, gdyż wiedzie ona w stronę zachodzącego słońca i ludzie pędząc nią skracają sobie przez Pniewy dojazd do DK24, tudzież innej DK92. Przez większość odcinka była DDR, jednakże jakieś 2km pędziłem po asfalcie wśród automobili. Na szczęście mój odblaskowy pas policyjny oraz konkretna lampka w tyle dają radę i widać me jestestwo naprawdę z daleka, choć było już ciemno.
Jutro prawdopodobnie odpuszczę dwukołowca. Muszę załatwić po pracy kilka drobnostek, więc może być już za późno po powrocie. No i może mi się już zwyczajnie nie chcieć. Poza tym mam pewne plany związane z sobotą i chciałbym przed nią lekko odsapnąć. Wszak nie jeździłem w zasadzie przez 1,5 roku, a więc dopiero nabieram formy. :)
Może jutro dla odmiany skoczę na jakiś basenik.
Kategoria 0-49,99, Takie tam kręcenie, Wiatry Niespokojne, Wiejskie tereny, Deszczowo, Łańcuch_B1
- DST 36.95km
- Czas 02:04
- VAVG 17.88km/h
- VMAX 33.41km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Po ciemku z dupowatym oświetleniem
Środa, 14 stycznia 2015 · dodano: 15.01.2015 | Komentarze 0
Wróciłem dziś z pracy później, niż wczoraj, a dodatkowo musiałem jeszcze załatwić pewną rzecz.
To spowodowało, że gdy wyruszałem było już szaro, a po chwili zrobiło się ciemno jak w tylnej części ciała u afropolaka. Dlatego dziś nie będzie niestety zdjęć. No chyba, że lubicie czarne prostokąty. Jeśli tak, to zaraz na szybko coś namaluję w Paincie. ;)
Oczekuję wciąż na kilka akcesoriów, które zamówiłem w ostatni piątek do mojego Byczka. W tym na lampkę. Wg zapewnień sklepu przesyłka powinna dotrzeć do piątku, a więc są szanse na weekendowe testy, czego niezmiernie nie mogę się doczekać. Testy oczywiście odpowiednio udokumentuję zdjęciowo.
Dziś jechało mi się tak sobie z powodu kiepskiego oświetlenia. Obecnie składa się na nie lampka, która może i była nie najgorsza gdy ją kupowałem, ale to było jakieś 5 lat temu. Toż to przecie prehistoria w tej dziedzinie. Ponadto oprócz niej i tak odpalałem zawsze tradycyjną lampkę na "dymano", coby zwiększyć snop światła i zróżnicować kąt jego padania, co jest szczególnie przydatne podczas jazdy po wertepach. Ale to było w poprzednim rowerku. W Byczku nie mam dymana, a więc się "nida".
Teraz dodatkowo zakładam czołówkę kupioną w zeszłym roku specjalnie na wypad w góry. Czołówka całkiem przednie i przyzwoicie sobie radzi, gdyż ma diodę o mocy 7W i soczewkę z regulowaną ogniskową. Jednakże jest jeden warunek - muszą być w niej świeże baterie. Obecny zestaw siedzi w niej od zeszłych wakacji, przeto wczoraj stwierdziłem, że czas już na manewr wymiany. Jedyne co widzę dzięki mojemu zestawowi reflektorów to to, czy jadę po drodze czy po polu. A do tego to mi w sumie lampki są niepotrzebne, gdyż odczuję to na siodełku. :)
Dodatkowo oprócz kiepskich światełek podczas jazdy na pięknej DDR wzdłuż DW187 pomiędzy Gałowem a Szamotułami zostałem oślepiony przez jadące z naprzeciwka auta, przez co prawie skończyła mi się droga. Znaczy ona skręciła, a ja o mały włos pojechałbym prosto komponując się pięknie z rowem. Wyrobiłem na centymetry...
Niestety - muszę poprawić tylną przerzutkę. Po wczorajszej glebie na wyższych przełożeniach chodzi nieprecyzyjnie i raz po raz przeskakuje. :( Będę musiał kupić osłonę na wózek, coby na przyszłość uniknąć takich nieprzyjemnych sytuacji.
Kategoria Takie tam kręcenie, Wiejskie tereny, Wiosennie, 0-49,99, Łańcuch_B1
- DST 32.00km
- Czas 02:30
- VAVG 12.80km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Przez łąki i knieje.
Wtorek, 13 stycznia 2015 · dodano: 14.01.2015 | Komentarze 0
Po ostatnich huraganach i wymuszoną przez nie przerwą w jeżdżeniu w końcu nastała piękna pogoda. Będąc w pracy serce mi się kroiło widząc, jaką piękną wiosnę mamy tej zimy. Bezchmurne, słoneczne niebo, temperatura w ciągu dnia przekraczająca 10 st. C, Prawie bezwietrzna pogoda. Normalnie żal nie kręcić. Dlatego gdy urwałem się z pracy, od razu pędziłem do domu, żeby zdążyć wyjść póki słońce nie poszło spać. Zdążyłem. :)
Dziś niestety nie będzie dużo zdjęć, ponieważ po pewnym czasie się ściemniło, więc telefon i jego aparat stał się nieprzydatny. Niemniej coś tam mi się udało uchwycić.
I tak - przejeżdżając przez Objezierze i jego okolicę bardzo malowniczą z racji zbiorników wodnych i Doliny Samicy można znaleźć tablicę informacyjną na temat gatunków ptaków zamieszkujących tęże dolinę:

W Baborowie natomiast natknąłem się na figurkę Św Floriana znajdującą się na budynku O.S.P. Jak się okazuje, święty ten jest patronem strażaków. Jego figurkę można znaleźć na prawie każdej remizie:

Niestety - podczas robienia tego zdjęcia zaistniała dość nieprzyjemna sytuacja. Byczek pod wpływem nagłego i nieoczekiwanego podmuchu wiatru zaliczył glebę. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że poleciał na prawą stronę. Jak się później okazało, na skutek upadku wygiął się wózek przerzutki. Zorientowałem się kilka km później, gdy jadąc polną drogą po wjechaniu w błoto wbiłem przerzutkę na największe kółko. Usłyszałem, że gdzieś coś mi stuka o szprychy. A to wygięty wózek o nie haczył. :(
Zaliczyłem więc nieplanowany, obowiązkowy postój. Udało mi się trochę odgiąć zbója i już jest prawie OK. Mogę wrzucać na najniższy bieg i pokonywać błotniste drogi.
Podczas przejeżdżania przez Górkę dostrzegłem inną kapliczkę. Jakże inną od dotychczas spotykanych. W zasadzie to skojarzyła mi się ona z betonowym klocem:

Niechybnie pamiątka po PRLu.
Podczas jazdy znalazłem również nieśmiało skrywającą się w Popowie między świerkami inną kapliczkę. Ta już miała bardziej klasyczną i tradycyjną formę:

Niestety - później już się ściemniło i musiałem przywdziać mój policyjny pas odblaskowy i włączyć oświetlenie mego bicykla. I choć znalazłem kilka ciekawych obiektów wartych utrwalenia, to niestety nie było warunków ku temu, aby utrwalenia tego dokonać. Widać - muszę trasę powtórzyć za dnia. :)
Kategoria Takie tam kręcenie, Wiejskie tereny, Wiosennie, 0-49,99, Łańcuch_B1
- DST 42.00km
- Czas 03:05
- VAVG 13.62km/h
- Temperatura -4.0°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Bujanko
Wtorek, 6 stycznia 2015 · dodano: 14.01.2015 | Komentarze 0
Początek roku sprzyja kręceniu. Jak nie łikent noworoczny, to tzw. dzień trzech mędrców.
Ponadto wreszcie przestało wiać. Do tego delikatne zaśnieżenie, lekki mróz i bujanko jak ta lala. Rower jechał praktycznie sam. Ja tylko pedałowałem. A i na zamarzniętych kałużach można się z deka powygłupiać.
Podczas bujanka udało mi się uwiecznić na fotkach (a jakże) kilka ciekawych obiektów. Dziś dla odmiany nie będzie ani jednego krzyża, czy innej kapliczki. Będą za to dwa inne zabytki. ;)
Pierwszym z nich jest pała cyk umiejscowiony w uroczym parku zawierającym stare drzewa i dwa stawy. Znajduje się on w Gałowie. I choć park nie należy do wielkich, to ma jakiś swój urok.

Innym ciekawym miejscem, do którego lubię raz po raz wracać jest zbiornik retencyjny Radzyny i umiejscowiona na nim zapora. Nie wiem, dlaczego tak go lubię. Pewnie dlatego, że ogólnie lubię zbiorniki wodne oraz obiekty hydrotechniczne. :)

I tablica informacyjna:

Mam nadzieję, że coś tam uda się odczytać, bo szkoda mi trochę miejsca na to, aby wrzucać duże fotki. Wszak do końca miesiąca zostało jeszcze trochę czasu. ;)
Podczas przejeżdżania przez Baborówko obok słynnego hipodromu natknąłem się na koniki hasające sobie po wybiegu:

Bestyje gdy tylko zobaczyły jakiegoś rowerzystę zatrzymującego się przy ogrodzeniu, od razu śpiesznie się przybliżyły w celu umożliwienia wykonania sesji zdjęciowej.

Jeden był nawet na tyle odważny, że nadstawiał się wręcz do pieszczot:

Pocieszne stworzonko. :)
A oto drugi i ostatni zabytek na dziś, a zarazem końcówka wycieczki. Zabytkiem tym jest relikt epoki minionej w postaci dworca kolejowego w rzeczonym Baborówku:

Cytując pana Adama Słodowego (który - na marginesie - w zeszłym miesiącu skończył 92 lata):
Na tym kończę i do zobaczenia. :)
Kategoria Takie tam kręcenie, Trochę zimno, Wiejskie tereny, 0-49,99, Łańcuch_B1
- DST 38.00km
- Czas 03:00
- VAVG 12.67km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Planetka
- Aktywność Jazda na rowerze
Spacerek po okolicy.
Niedziela, 4 stycznia 2015 · dodano: 14.01.2015 | Komentarze 0
Korzystając z kończącego się, pierwszego noworocznego weekendu wybrałem się na mały spacerek. Tego dnia pogoda dopisała nieco lepiej, niż dnia poprzedniego. Wicher nie dmuchał tak bardzo i choć temperatura była w okolicach zera, to z racji przyjemnie świecącego słoneczka oraz delikatnego przyprószenia krajobrazu białym puchem od razu przyjemniej się jechało.

Niestety nie obyło się bez nieprzyjemnego incydentu. Podczas przeprawy przez przeszkodę terenową o podwyższonej wilgotności zgubiłem licznik. :( Zorientowałem po przejechaniu ok. 200m w trawie. Na szczęście intuicja mnie nie zawiodła i po powrocie do miejsca przeprawy znalazłem uciekiniera. Niby nic wielkiego - zwykły marketowy licznik kupiony kilka ładnych lat temu, ale mimo to byłoby mi go szkoda. Dobrze, że się znalazł. Oto miejsce wspomnianego incydentu:

Przejeżdżając przez wioskę Witoldzin natknąłem się na taki oto krzyż:

Zastanawiałem się, po co została na nim umieszczona wygięta piła i co ma ona symbolizować...
Innym ciekawym okazem był krzyż z belek stojący w środku lasu. Wyglądał trochę, jakby był zrobiony z... podkładów kolejowych:

Sądząc po tym, jak opaski wpiły się w pień drzewa, został tam chyba postawiony sporo lat temu.
W Myszkowie natomiast natknąłem się na figurkę Pasterza stojącą w pewnym oddaleniu od głównej drogi asfaltowej:

Wycieczkę uważam za udaną. :)
Kategoria Takie tam kręcenie, Trochę zimno, Wiejskie tereny, 0-49,99
- DST 31.00km
- Czas 02:30
- VAVG 12.40km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Planetka
- Aktywność Jazda na rowerze
Małe kółeczko.
Sobota, 3 stycznia 2015 · dodano: 10.01.2015 | Komentarze 2
Pierwsza wycieczka w nowym roku.
Trzeba w końcu rozruszać stare gnaty po długiej przerwie w jeżdżeniu i szykować się do sezonu, w którym liczę na zrobienie 200 km.
Do tej pory mój rekord wynosił niecałe 150 km i to na starym rowerze, a więc poprzeczka raczej niewygórowana.
Po drodze wykonałem kilka fotek (a jakże). Jako, że na zadupiu najczęściej natknąć się można na wszelakie obiekty kultu religijnego, to i zdjęcia takowych często będą gościć w mych wpisach. Podtekstów jednakowoż doszukiwać się nie należy. Ot - zwykłe dodanie kolorów i ilustracji do wycieczki. Wszak o zdjęcie krowy na polu o tej porze roku trudno.
I tak oto - jeden z przystanków wymusił na mnie drewniany krzyżyk w Sepnie:

W tle charakterystyczny element wiejskiego pejzażu w postaci malowniczej chaty krytej eternitem.
Jako, że pierwszy raz jeżdżę w zimie (o ile można to nazwać zimą), to wyjazd traktuję po części jako wyczucie stroju adekwatnego do warunków. Z jednej strony coby nie zmarznąć (choć nie należę zdecydowanie do zmarzlaków - wręcz przeciwnie - prawie zawsze jest mi gorąco), a z drugiej (i to ważniejsze), ażeby się nie zgrzać i nie spocić co wiadomo, do czego mogłoby doprowadzić. I tak - o ile w korpus było mi ciut za ciepło, o tyle stopy lekko mi zmarzły mimo ciepłych butów treningowych i dwóch par skarpetek. W nogi za to było ok - spodnie oraz bielizna termoaktywna z pełnymi nogawkami były dobrym wyborem. A wiadomo - nogi najważniejsze. Zimne mięśnie (w szczególności ich głębokie partie) + wysiłek = nieprzyjemne kontuzje.
Innym razem przystanąłem sobie w Przecławiu, aby uwiecznić dość awangardowy krzyż w nieco innym wykonaniu. Nie dość, że ze zbrojonego betonu, to jego proporcje są dość... ciekawe. Żeby nie rzec, dyskusyjne. Miłego przewijania ekranu. ;)

Aura zdecydowanie jesienna, jak na tegoroczną zimę. 4 st. w plusie i wicher niespokojny. Z racji, że wycieczka nie miała charakteru liniowego, to raz doświadczałem wmordęwinda, innym razem skokuwbok, po chwili z ukosa, żeby za moment dostać kopa w zad (no z wiatrem od tylca to akurat dobrze mi się śmiga). ;)
W Zielątkowie dla odmiany natknąłem się na... krzyż! A jakże!. :)

Ale nie tylko. Była też kamienna grota zamieszkana przez pewną dzieciatą dziewicę:

Był też kamień, ustawiony w hołdzie dzielnym strażakom z OSP w Zielątkowie, którzy polegli w II Wojnie Światowej. Chwała im!

I zbliżenie na tablicę:

Na tę samą dziewicę natknąłem się też w Żydowie, jak stała sobie na jakiejś kolumnie:

Wycieczka ogólnie rzecz biorąc była ciekawa pomimo nieprzyjemnego wiatru.
Jazda zimą nawet mi się podoba pomimo konieczności ubierania się cieplej, niż latem.
Niebawem wpis z kolejnego wypadu. :)
Kategoria Trochę zimno, Takie tam kręcenie, Wiejskie tereny, Wiatry Niespokojne, 0-49,99