Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jegomosc z miasteczka Poznań Zadupie. Mam przejechane 2651.50 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.93 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jegomosc.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

0-49,99

Dystans całkowity:1036.55 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:59:32
Średnia prędkość:17.41 km/h
Maksymalna prędkość:54.53 km/h
Suma podjazdów:824 m
Liczba aktywności:49
Średnio na aktywność:21.15 km i 1h 12m
Więcej statystyk
  • DST 29.31km
  • Czas 01:26
  • VAVG 20.45km/h
  • VMAX 42.29km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt Byczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jaka piękna katastrofa...

Piątek, 3 kwietnia 2015 · dodano: 05.04.2015 | Komentarze 0

... rzekłby Grek Zorba widząc zakończenie mojej dzisiejszej wycieczki.

Ale wszystko po kolei.

Z rana spontanicznie pojechałem oddać krew. Zawirowania z początku roku i grypa w lutym zaowocowały niestety tym, że miałem prawie czteromiesięczną przerwę po ostatniej donacji, a do tej pory zawsze starałem się oddawać regularnie co dwa miesiące. :(

Po południu natomiast lżejszy o pół kilo skorzystałem z tego, że wreszcie przyszła wiosna i wyszło słońce. Wybrałem się więc na popołudniową wycieczkę po wiejskich, bocznych dróżkach.

Trasa bliżej nieokreślona, bardziej na zasadzie poszwendania się i nacieszenia się przyjemną pogodą, niż wyrobienia jakiegoś tam planu. Trochę wiało, ale w porównaniu z Niklasem szalejącym trzy dni wcześniej był to zaledwie przyjemny zefirek.
Jazda głównie po asfalcie. Ostatnie kilometry kręciłem po leśnych drogach i (prawie) bezdrożach.

Na sobotę lub niedzielę miałem zaplanowany dłuższy wyjazd, więc ten traktowałem jako rozgrzewkę i rozruszanie się po kilkudniowej przerwie.

We wsi Boguniewo natknąłem się na miejsce straceń.

Miejsce straceń.Miejsce straceń w Boguniewie.

Miejsce to było nieco oddalone od drogi i trochę schowane. Gdyby nie drogowskaz, to przejechałbym nie wiedząc nawet co minąłem. Natknąłem się tam na pana z grabiami. Dbał o to, żeby pomnik nie zarósł krzakami i zielskiem. Chwali mu się to. Może ktoś z zamordowanych był jego przodkiem...?

Na wsi jak to na wsi - można spotkać różne ciekawe stworzenia. Np. Pana Kura.

Pan Kur.Pan Kur

Albo inne bestie, które akurat wyszły na żer i bezlitośnie anihilują trawę.

Koniki.Bestie.

Niedaleko Boguniewa jest inna miejscowość o wdzięcznej nazwie Słomowo, w której można natknąć się na kompleks ciekawych budowli z1905 r.
Pierwszą z nich jest kościół.

Kościół w Słomowie.Kościół w Słomowie.
Zaintrygował mnie kamyk widoczny powyżej. Niezwłocznie pośpieszyłem więc wykonać mu zdjęcie z nieco mniejszej odległości.

Kamyk przed kościołem w Słomowie.Kamyk przed kościołem.

W pierwszej chwili można by pomyśleć, że rok temu JP nr 2 przyjechał sobie do Słomowa w odwiedziny przywożąc mieszkańcom pamiątkę ze swojej wizyty w postaci rzeczonego kamyka...

Kawałek i jeden podjazd dalej pośród drzew chowa się pałacyk.


Pałac w Słomowie.Pałac

Na szczęście nie jest on kompletną ruiną w przeciwieństwie do wielu pałaców stojących w polskich wsiach. Tabliczka z nazwą firmy ochroniarskiej na bramie sugeruje, że nie jest on bezpański. Może więc doczeka się jeszcze remontu i przywrócenia do życia...

PompaPompa

Wiosnę czuć już w powietrzu, w zapachu ziemi i widać w rozwijających się pąkach oraz po coraz liczniejszej zwierzynie hasającej po okolicach. Podczas jazdy kilka razy natknąłem się na majestatycznie lecące żurawie. Innym razem spacerowały sobie po polu wyszukując jakiegoś smakowego kęsa.

ŻurawPtaszek

Ponadto na pola wyruszają warkoczące machiny przygotowujące ziemię pod uprawę. Ich nieodłącznymi towarzyszami są kłębiące się za nimi ptaki żerujące na pędrakach i innych świeżo wykopanych larwach.

Wiejski fasf toodWiejski fast food.

W końcu nadszedł czas na zjechanie na drogi gruntowe i pokrążenie nieco po lasach i polach. Bujając się wygodnicko po asfalcie i będąc wpatrzonym w licznik i wyświetlane na nim cyferki, czasami można przeoczyć i pominąć tę najlepszą część wycieczek rowerowych, jaką jest możliwość bezpośredniego sąsiedztwa z przyrodą.

Wierzby 1
Wierzby. Charakterystyczny element polskiego krajobrazu.


Po kilku kilometrach dojechałem na most na rzece Kwai Małej Wełnie.
A z mostu dwa diametralnie różne widoki w zależności od kierunku, w którym patrzymy:

W dół rzeki:Mała Wełna
I w górę rzeki:
Mała Wełna

Oraz widok samego mostu:

O jeden most za daleko

Niestety - po przebyciu ostatniego mostu i ujechaniu około kilometra doszło do tytułowej katastrofy. Droga przekształciła się w zarośniętą - ledwo widoczną ścieżkę. Po chwili jakiś badyl wkręcił mi się w szprychy i pociągnął za sobą przerzutkę, co doprowadziło do urwania haka. :(

Jaka piękna katastrofaJaka piękna katastrofaJaka piękna katastrofa... :(

Oczywiście zapasowego haka nie miałem, więc w tym momencie siłą rzeczy moja wycieczka dobiegła końca. :(
Na szczęście z załatwieniem awaryjnego transportu nie było problemu.

W sobotę obskoczyłem kilka sklepów rowerowych w nadziei, że uda mi się znaleźć hak i uratować plany niedzielnego kółka, ale niestety zgodnie z przypuszczeniami nie udało mi się dostać odpowiedniego typu. Tym samym plany poszły do piachu. :(
Od wtorku będę kontynuował poszukiwania, ale tym razem nie popełnię tego błędu i kupię też zapasową sztukę. Wszak wentyle czy dętki wozi się na wszelki wypadek, a te o wiele łatwiej dostać w sklepie...

Mam nadzieję, że sama przerzutka nie ucierpiała. Na pierwszy rzut oka nie wygląda na pogiętą, ale okaże się po zamontowaniu.

Jegomość życzy wszystkim wesołych, rodzinnych świąt i smacznego jajeczka.

Pamiętajcie o swoich rodzinach. O tym, że je macie, po co i dlaczego je macie. W dzisiejszych czasach coraz więcej jest pasożytów, którzy o tym nie pamiętają i nie interesuje ich nic poza ich własnym jestestwem...
Świat byłby dużo lepszy, gdyby tego typu kreatury się nie rodziły...



  • DST 16.11km
  • Czas 00:52
  • VAVG 18.59km/h
  • VMAX 40.61km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 109m
  • Sprzęt Byczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

W końcu jakieś jaskółki.

Czwartek, 2 kwietnia 2015 · dodano: 02.04.2015 | Komentarze 0

Pierwsze - wiadomo - wiosny nie czynią.
Ale drugie czy trzecie i owszem.
Dziś, po kilku dniach nieprzyjemnych wichur, deszczu, a od wczoraj nawet gradu i śnieżyc stwierdziłem pod wieczór, że niebo jest czyste, tuż przed zachodem pokazało się słońce, a wiatry ucichły do poziomu przeciętnego, a chwilami nawet poniżej. Ponieważ dochodziła już 20, nie było sensu wybierać się na jakąś dłuższą jazdę. Tym bardziej, że rano trzeba wstać. Wyskoczyłem więc na skromny spacerek.
Niestety ostatnie opady pozostawiły swoje piętno i gdy tylko zjeżdżałem z asfaltu pakowałem się w błoto. Jutro znów będzie szorowanko. :(

Gdy zrobiłem sobie przerwę na zdjęcia na mojej miejscówce do robienia panoram Poznania, po chwili pojawił się radiowóz i w mym kierunku skierowało się dwóch panów mundurowych. Z daleka się ładnie przywitałem i zapytałem, czy przyjechali robić ze mną zdjęcia. :)
Panowie zdjęciami nie byli zainteresowani, ale bardzo ich zaciekawił ProX, którego świecący na zielono wskaźnik naładowania z daleka wydał im się kontrolką jakiegoś pojazdu mechanicznego - jak określili i właśnie dlatego zaszczycili mnie swoją wizytą. Stałem bowiem w miejscu, po którym pojazdy mechaniczne mają zakaz poruszania się. Panowie policjanci okazali się bardzo sympatycznymi gośćmi, których z tego miejsca chciałbym serdecznie pozdrowić. Oby więcej takich pozytywnych ludzi zatrudniała policja. Z pewną dozą nostalgii i tęsknoty przyjrzeli się rowerkowi, a przednia lampka i jej 2000 lumenów zrobiła na nich piorunujące wrażenie, co było słychać nawet wówczas, gdy oddalając się ode mnie prowadzili na jej temat ożywioną dyskusję. Chwilkę porozmawialiśmy. Okazało się, że również są rowerzystami i choć chwilowo nie mają rowerów gdyż swoje sprzedali, planują w najbliższym czasie zakupić sobie nowe bicykle. Swojego czasu służyli nawet w policji rowerowej w Poznaniu. Na koniec pożegnaliśmy się i życzyliśmy sobie spokojnego wieczoru.

Trochę przemarzłem podczas tej rozmowy, więc ze zdjęć w sumie wyszły nici. Spakowałem sprzęcicho i ruszyłem w drogę powrotną trochę nadkładając drogi ze względu na błoto.

Jeszcze tam wrócę. Muszę w końcu zrobić sensowną panoramę. Jak to się mówi - do trzech razy sztuka. Dwa już mam za sobą...

Dobranoc. :)




  • Temperatura 7.2°C
  • Aktywność Chodzenie

Zmiany...

Środa, 1 kwietnia 2015 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0

Po wczorajszym wieczornym telefonie od znajomego, przemyśleniach i przespaniu się z pewnymi rzeczami doszedłem do wniosku, że muszę wprowadzić pewne zmiany.
Duże zmiany...

Skutkiem ubocznym będzie niestety to, że nie będę miał możliwości jeżdżenia na rowerze.
A szkoda, bo dopiero zaczynałem się wkręcać na nowo...
Być może rower sprzedam, a być może uda mi się go gdzieś zostawić na przechowanie na bliżej nieokreślony okres, aż będę mógł do jeżdżenia wrócić.

Siłą rzeczy nie będę też prowadzić tego bloga.
Bo i co miałbym na nim umieszczać, skoro nie będzie materiałów nań?
W sumie strata i tak niewielka, bo dystansów długich jeszcze nie trzaskałem, wpisów niewiele, a czytała mnie zaledwie mała garstka ludzi zapewne w przerwach pomiędzy ciekawszymi zajęciami.

Mimo to nie będę usuwał konta.
Może się zdarzyć bowiem, że któryś z moich nielicznych wpisów pomoże komuś zaplanować miłą wycieczkę po okolicach Poznania.

Jegomość żegna.




  • DST 26.51km
  • Czas 01:26
  • VAVG 18.50km/h
  • VMAX 39.19km/h
  • Temperatura 5.5°C
  • Sprzęt Byczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ta cholerna pogoda, czyli wokół Rusałki... x4

Wtorek, 31 marca 2015 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 0

Od kilku dni mnie nosi. Pogoda daje się we znaki. Do pracy zamiast rowerem jeżdżę samochodem, bo... deszcz.
W sobotę chciałem pojechać do Zielonki, wjechać na Dziewiczą Górę i trochę się pokręcić po tamtejszych dróżkach, ale stwierdziłem że nic na siłę. Wciąż lało... i wiało...

We łbie różne myśli, których nie ma jak rozładować.

Dziś, po niemal tygodniu abstynencji miałem już dosyć. Ile można siedzieć w domu, myśleć o różnych rzeczach i robić nic? "Nic" to może źle powiedziane, bom ostatnio wręcz zawalony różnymi rzeczami, ale obowiązki te nie są w stanie rozładować mojej energii. I tej dobrej i tej złej.
W końcu nie wytrzymałem. Ok. 21:00 stwierdziłem, że jadę nad Rusałkę. Zrobię kółko i wrócę do domu. Dystans malutki, ale może jak mnie zleje i solidnie przewieje, to będę inaczej funkcjonował.

A wiater dziś, że hoho. Jeśli wierzyć ICMowi, to w porywach i do stówy dochodzi.

Pogoda 2015.03.31
I tak też zrobiłem. Czym prędzej się wyszykowałem, żeby nie zdążyć się rozmyślić.
Telefon i portfel wylądowały w workach foliowych, ja wylądowałem w ciuchach przeciwdeszczowych i w drogę.

Dziś jest zdecydowanie jeden z tych dni, kiedy jazda z górki czy pod górkę nie ma w sumie większego znaczenia. Bardziej liczy się fakt jazdy pod wiatr, czy z wiatrem. No chyba, że pod wiatr i pod górkę to wtedy w ogóle jest masakra. :)

Przez chwilę miałem wrażenie, że wiatr jakby przestał wiać. Ale szybko zrozumiałem jak się mylę widząc wyprzedzającego mnie lecącego śmieciocha. :)

Za to jazda pod wiatr od razu przywołała pod mój czerep pierwsze wakacje rowerowe na Bornholmie przed laty i taką oto sympatyczną przygodę:
Pewniego letniego dnia wybraliśmy się oto na wycieczkę ze Svaneke do Ronne celem powrotu wybrzeżem. Pierwszy etap podróży idealnie prosty. Niestety - również prawie idealnie prosto pod nie byle jaki wiaterek. Gdy po ponad godzinie jazdy na największym przełożeniu stwierdziliśmy, że ujechaliśmy raptem 6 km zapadła decyzja: zawracamy. Powrót zajął jakieś 15 min. bez specjalnie mocnego pedałowania. :)

Wracając jednak do polskich realiów:
Nad Rusałkę dotarłem stosunkowo szybko przy raczej bocznym wietrze. Tamże odpaliłem światełko i jazda w drogę po lekkim błotku, kałużach i pomiędzy leżącymi na drodze gałęziami.W drugiej połowie kółka stwierdziłem, że może by zrobić drugie. No to zrobiłem. Na początku drugiego okrążenia wyraziłem chęć dokręcenia również trzeciego. Po chwili stwierdziłem, że w sumie dlaczego by nie cztery? Z każdym kolejnym okrążeniem wiatr jakby się wzmagał, na drodze leżało coraz więcej gałęzi, a drzewa coraz mocniej trzeszczały i skrzypiały. Na szczęście nie spotkałem żadnego z nich na swojej drodze i vice versa. I całe szczęście. Nie chciałbym bowiem jutro przeczytać na epoznaniu, że nad Rusałką dokonano makabrycznego odkrycia w postaci Jegomościa i jego bicykla leżących pod zwalonym pniakiem czy innym konarem.

Ostatecznie uznałem, że cztery kółka mi wystarczą i czas wracać. Zatrzymałem się jeszcze na moment aby zerknąć na falujące jezioro i ruszyłem w drogę powrotną.

Prawie na samym końcu podniósł mi ciśnienie pewien dżentelmen o twarzy raczej niezbyt skalanej myślą i intelektem jadący swoim rydwanem spod znaku trójramiennej gwiazdy. Najwidoczniej nigdy nie słyszał o tym, że jego psim, zasranym obowiązkiem jest, aby podczas skręcania przepuścić rowerzystę jadącego po DDR równoległej do toru jego jazdy.
Całe szczęście, że wiem po co mam szyję i rozglądam się nawet wówczas, gdy mam pierwszeństwo. Refleks i hamulce też nie najgorsze więc wyhamowałem, choć było blisko. Troglodyta zauważył mnie, gdy mu machałem, że pacan i ćwierćmózg, ale chyba nie do końca się zorientował w swoim błędzie. Chciałem w pewnym momencie nawet pojechać za nim i wytłumaczyć mu, że jest dureń i dlaczego. Zobaczyłem jednak, że podjeżdża do tzw. "restauracji" z żółtym "M" w logo. Dałem więc sobie spokój. Wszak los już go wystarczająco pokarał. Wiadomo - jaka "restauracja" tacy klienci. Gdybym zaczął mu tłumaczyć to i tak by nie pojął,  a dodatkowo wystygłby mu Big Mac...
Mniejsza z troglodytami.

Po powrocie do domu stwierdziłem, że:
1. Ja ubłocony.
2. Byczek ubłocony.
3. Telefon i portfel suche.
4. Od razu inaczej się czuję.

Byczek poszedł ociekać. Jutro będzie szorowanko.
Ja czym prędzej poszedłem pod prysznic. Z szorowankiem nie czekałem do jutra. :)

Bilans na dziś. Podczas kółek nad Rusałką przepłoszyłem:
1. 3 zające (1+2).
2. 2 kaczki, które okazały tym faktem bardzo duże niezadowolenie (x3).
3. Jakiegoś płaza. Prawdopodobnie ropuchę. No bo chyba raczej nie żabę?
4. Coś dziwnego, co bardzo szybko spitoliło. Chupacabra to raczej nie była. Ogólnie małe to było, więc się nie bałem. :)

Pomimo niekorzystnej aury natknąłem się też na kilku biegających człowieków oraz kilku na rowerach. Choć tych na własnych nogach było ciut więcej.

Dedykacja dla tych, którym się chciało i ostatecznie udało się dziś wyjść z domu:


Dobranoc. :)



  • DST 20.09km
  • Czas 01:08
  • VAVG 17.73km/h
  • VMAX 40.75km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Byczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca i kółko po lesie.

Środa, 25 marca 2015 · dodano: 26.03.2015 | Komentarze 0

Po pracy kółko po lasku obok.


  • DST 14.46km
  • Czas 00:49
  • VAVG 17.71km/h
  • VMAX 33.09km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Byczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca.

Wtorek, 24 marca 2015 · dodano: 26.03.2015 | Komentarze 0

Plus kółko po okolicznym lasku.


  • DST 32.04km
  • Czas 01:46
  • VAVG 18.14km/h
  • VMAX 38.68km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Byczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca i coś tam na mieście.

Poniedziałek, 23 marca 2015 · dodano: 26.03.2015 | Komentarze 0

Sprawuszka na mieście.


  • DST 6.00km
  • Czas 00:18
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 34.10km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Byczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do sklepu rowerowego po części do Planetki.

Sobota, 21 marca 2015 · dodano: 26.03.2015 | Komentarze 0

Czas przywrócić do świata żywych moją starą, wysłużoną Planetkę.


  • DST 10.49km
  • Czas 00:37
  • VAVG 17.01km/h
  • VMAX 43.37km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Byczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca.

Piątek, 20 marca 2015 · dodano: 20.03.2015 | Komentarze 0

Po przedwczorajszych przebojach mogłem w końcu pokazać Byczkowi, gdzie pracuję.


  • DST 25.81km
  • Czas 01:23
  • VAVG 18.66km/h
  • VMAX 36.75km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Byczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sprawuszki na mieście.

Czwartek, 19 marca 2015 · dodano: 20.03.2015 | Komentarze 0

Kilka spraw do załatwienia w mieście. Nie musiałem przewozić żadnych klamotów, więc wybrałem dwukołowca zamiast stalowego rumaka.