Info

Więcej o mnie.

Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Wrzesień1 - 0
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Lipiec17 - 0
- 2015, Czerwiec9 - 0
- 2015, Maj8 - 0
- 2015, Kwiecień11 - 2
- 2015, Marzec9 - 2
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń11 - 11
Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2015
Dystans całkowity: | 201.08 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 09:58 |
Średnia prędkość: | 20.18 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.98 km/h |
Suma podjazdów: | 1074 m |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 201.08 km i 9h 58m |
Więcej statystyk |
- DST 201.08km
- Czas 09:58
- VAVG 20.18km/h
- VMAX 55.98km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 1074m
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czaplinek i jez. Drawsko
Sobota, 1 sierpnia 2015 · dodano: 02.08.2015 | Komentarze 3
Na początku roku, gdy po ok. 2,5 roku niejeżdżenia po kilku wycieczkach zrobiłem bez większych problemów 100 km stwierdziłem, że fajnie by było zrobić w tym roku 200 km. Mój wcześniejszy rekord to było coś ok. 125 km. Jak rzekłem, tak zrobiłem. :)
Mój poprzedni wypad do Króla Popiela i pod Tężnię dał mi podstawy do tego, aby sądzić że to już. Tamta wycieczka była tylko trochę krótsza, a do tego w takim upale, że można było spokojnie przyjąć, że w normalnych warunkach większy dystans nie będzie stanowił wyzwania ponad siły.
Nie wiedziałem, co wpisać w rubryczce temperatura. Szkoda, że nie można tam podawać zakresu, co by się przydało przy dłuższych wypadach. Wczoraj temperatura wahała się pomiędzy 13 st. C a 24 st. C. Wpisałem 24.
O godz. 5:30 zameldowałem się posłusznie na dworcu, gdzie wsiadłem w pociąg mknący do Kołobrzegu. Po 3h jazdy dotarłem do punktu przesiadkowego.

Jako, że miałem tam 44 minuty oczekiwania na kolejny pojazd szynowy, udałem się pozwiedzać okolicę dworca. A dokładnie to plac przed nim. Przy okazji zdobyłem jeden portal. Jak znalazł do kolekcji unikatów. :)
W końcu kolejarze przesunęli o 50m szynobus tak, że można było do niego wsiadać, po czym ruszyliśmy.
Najpierw powoli jak żółw ociężale...
Nie, to nie ta bajka. szynobusy są fajne. :)
O 10:00 doturlaliśmy się do Czaplinka i tu zaczęła się wycieczka właściwa. W pierwszej kolejności udałem się nad jez. Drawsko. Wiele lat temu pływałem po nim jachtem, więc poniekąd odezwał się we mnie pewien sentymentalizm.
Jezioro piękne. Woda przeźroczysta na ok 3,5 m. Wiele odnóg i zatok. Do pływania jak znalazł. Trzeba dodać, że jest to najgłębsze z największych jezior w Polsce (coś ok. 80m.). Zresztą - jeśli ktoś jest ciekaw, to więcej informacji znajdzie tutaj.


Nad jeziorem znalazłem ławeczkę i posiliłem się przed dalszą drogą, po czym ruszyłem.
Zazwyczaj poruszam się bocznymi drogami. Bardzo bocznymi. Gminne, szutrowe, leśne. W tym przypadku to był błąd. Wielki błąd. Jeśli będzie ktoś jeździł w tamtych rejonach, to niech z daleka omija leśne drogi. Takiej ilości piachu dawno już nie widziałem. Koła zapadały się po szprychy, za mną zostawały "koleiny" na 10 cm. Były momenty, że rower zatrzymywał się nawet podczas zjazdu z górki, o płaskim czy podjeździe nie wspominając. Jednak ja za wszelką cenę chciałem pedałować a nie iść, bo to była wycieczka rowerowa, a nie piesza. :) Łącznie pokonałem w takich cholernym piachu chyba z 20 km, co mnie wymęczyło bardziej, niż 100km w normalnych warunkach. A trzeba dodać, że przed wyjazdem dopompowałem opony do 5 atmosfer, co jeszcze ułatwiało zapadanie...
Były na szczęście dwie rzeczy na ukojenie łez, które jako tako wynagrodziły mi te męki.
Jedna to połacie krzaczków z jagodami. Wieeeelkie połacie. Oczywiście zatrzymałem się i skorzystałem. :)
Druga to widoki, których nie spotka się na hałaśliwych, zasmrodzonych DW, czy DK.




Po minięciu Trzcianki stwierdziłem, że nie ma bata - dalej jadę wojewódzkimi choćby nie wiem, co. O tej porze szaleńcy, którzy śpieszą się nad morze jakby miało go dla nich zabraknąć raczej już są na miejscu i żłopią swoje Tyskie, czy inne Żubry, a na drogach jest nieco spokojniej. Do samych Obornik więc jechałem DW178. Dalej mogłem sobie pozwolić na odbicie w boczne drogi, bo dość dobrze znam te tereny i wiedziałem, gdzie co mnie czeka. :) Nie omieszkałem oczywiście podjechać pod słynny już podjazd. Trochę się również pokręciłem po okolicznych wsiach aby mieć pewność, że dziś dobiję do 200 km. I proszę - podjeżdżając pod dom miałem 201 km. Plan na ten rok uważam za wyrobiony. :) Czyżby w przyszłym roku 300 km? ;)
Nie zbaczanie z DW był w tym przypadku dobrym pomysłem. Dzięki temu mogłem nadrobić kilka godzin i wylądowałem w domu o 23 zamiast o 1 - 2. :)
Dzisiejszą rozrywkę w pociągu sponsorowała literka "R" jak...

Kategoria Łańcuch_B2, Wiejskie tereny, Zero wiateru, Zwiedzanie, 200-...