Info

Więcej o mnie.

Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Wrzesień1 - 0
- 2015, Sierpień1 - 3
- 2015, Lipiec17 - 0
- 2015, Czerwiec9 - 0
- 2015, Maj8 - 0
- 2015, Kwiecień11 - 2
- 2015, Marzec9 - 2
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń11 - 11
- DST 40.79km
- Czas 02:06
- VAVG 19.42km/h
- VMAX 37.57km/h
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sprawuszki na mieście.
Sobota, 27 czerwca 2015 · dodano: 30.06.2015 | Komentarze 0
Tu i tam. Kategoria 0-49,99, Łańcuch_B2, Miasto, Takie tam kręcenie, Zero wiateru
- DST 91.66km
- Czas 04:08
- VAVG 22.18km/h
- VMAX 43.94km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedzielny obiadek.
Niedziela, 21 czerwca 2015 · dodano: 22.06.2015 | Komentarze 0
Wypad do rodziców na śniadanie i obiadek.
Wyruszyłem o 6:40. Jechało się ekstra. Wiadomo - o tej porze w niedzielę ruch samochodów praktycznie zerowy.
Powrót niestety był gorszy. Wiatr się nasilał całe popołudnie. Wg prognoz powinienem go mieć z tyłu i lekko w plecy, a tymczasem tak kręciło, że przez większość czasu miałem owszem - boczny, ale w oczy.
Ponadto wracając postanowiłem dokręcić kilka km i pojechałem dookoła przez poligon, co poskutkowało dmuchaniem prosto w dziób.
Niemniej fajno. :)
Kategoria 50-99,99, Łańcuch_B2, Miasto, Wiatry Niespokojne, Wiejskie tereny
- DST 21.00km
- Czas 01:00
- VAVG 21.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Planetka
- Aktywność Jazda na rowerze
Na trening i z powrotem
Środa, 17 czerwca 2015 · dodano: 22.06.2015 | Komentarze 0
- DST 59.00km
- Czas 02:40
- VAVG 22.12km/h
- VMAX 43.37km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 356m
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Małe Kierskie i wiatraczek
Niedziela, 14 czerwca 2015 · dodano: 22.06.2015 | Komentarze 0
Tego dnia wiedziałem, że chcę się przejechać. Nie miałem jednak pomysłu dokąd. Odpaliłem więc Google Maps i zerknąłem na okolice Poznania, gdzie mnie jeszcze nie było. Uznałem, że udając się Szlakiem Czterech Jezior pominąłem zupełnie leżące nieopodal mojej trasy piąte jezioro, czyli Kierskie Małe. Postanowiłem wnet ten brak nadrobić.Trasa ta pokrywała się w większym lub mniejszym stopniu z poprzednią praktycznie do Rogierówka. Dopiero tam odbiłem w boczną drogę, gdzie po chwili natknąłem się na drewnianego Józefa.

Józef ten wskazywał na wiatrak, który choć stał nieopodal drogi był tak dokładnie zasłonięty przez domy, krzaki i drzewa, że praktycznie stał się niewidzialny. Gdyby nie Józef dobrodziej, przejechałbym obok.

Z Rogierówka myk - szybkie kółko dookoła Małego Kierskiego. Jeziorko to jest tak małe i tak schowane, że nawet go nie widziałem. Objechałem je więc po prostu i udałem się nad Kierskie. Tym razem jednak przejechałem wzdłuż wschodniego brzegu drogą o nazwie Nad Jeziorem, która biegnie... nad jeziorem. Dzięki temu mogłem zrobić lepsze fotki, niż poprzednim razem.

Jak widać - na wodzie zatrzęsienie żagli. Sezon w pełni. Pływają zarówno małe łupinki jak Optymisty czy Kadety, poprzez 470, a skończywszy na klasycznych Omegach. Mignął mi gdzieś nawet jakiś mały katamaran.
Oczywiśnie nie mogło również zabraknąć deski.

Z kierskiego udałem się na Smochowice, skąd uderzyłem na ul. Biskupińską. Dawno nie byłem w tych rejonach i muszę powiedzieć, że ta niegdyś zasłana kraterami droga została pięknie wyremontowana. Doczekała się nawet osobno wydzielonego chodnika i DDR z prawdziwego zdarzenia z asfaltową nawierzchnią.

No po prostu żyć, jeździć i nie umierać. Wielką niewiadomą jest dla mnie jednak to, że mimo takiej nawierzchni znalazły się jednostki, które na własne życzenie olały ten piękny asfalt i jechały chodnikiem po kostce... nawet nie wiem, jak to skomentować. To chyba z niedowierzania, że można zrobić DDR z czegoś innego, niż kostka. :)
Z ulicy widać górujący nad okolicą Budomel, z którego kilka lat temu Jegomość miał okazję zjeżdżać na linie pod bacznym okiem instruktora jednostek specjalnych. :) Niestety - po śmiertelnym wypadku, który się wydarzył kilka lat temu budynek jest zagrodzony, a wstęp doń jest zabroniony...

Mimo wszystko warto zobaczyć Budomel na własne oczy, bo nie wiadomo jak długo jeszcze postoi.
Kategoria 50-99,99, Brrr, jak gorąco, Miasto, Wiatry Niespokojne, Wiejskie tereny, Zwiedzanie, Łańcuch_B2
- DST 23.36km
- Czas 02:22
- VAVG 9.87km/h
- VMAX 40.47km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 60m
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Jegomość óczy
Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 16.06.2015 | Komentarze 0
Mały wypad na przedmieścia.Trasa z dala od asfaltu, przez łąki i pola nad Wartę, powrót przez Radojewo i znajdujące się w nim Kokoryczowe wzgórze.
Po dojechaniu nad rzekę chwila nasiadówy połączona z obserwacją motorówki strażackiej, która z okazji jakiejś imprezy zamieniła się tego dnia w motorówkę wycieczkową.

Po posiedzeniu przyszedł czas na jazdę kawałek wzdłuż koryta. Na wysokości Czerwonaka można się natknąć na stary port rzeczny i znajdujący się w nim żuraw.


Po dodarciu na Kokoryczkowe wzgórze podziwiać można piękną panoramę doliny Warty.

Na samym wzgórzu znajduje się pałac rodu von Treskov z przylegającym doń cmentarnym parkiem, w którym znajdują się ruiny kaplicy.

Z Radojewa szybki powrót do domku mijając po drodze "piękne okoliczności przyrody i tego... i niepowtarzalne".

Kategoria 0-49,99, eLka, Takie tam kręcenie, Wiejskie tereny, Zero wiateru, Łańcuch_B2
- DST 20.19km
- Czas 00:59
- VAVG 20.53km/h
- VMAX 45.23km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Planetka
- Aktywność Jazda na rowerze
Na trening i z powrotem
Środa, 10 czerwca 2015 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 0
Kategoria 0-49,99, Miasto, Zero wiateru
- DST 15.33km
- Czas 01:44
- VAVG 8.84km/h
- VMAX 33.00km/h
- Temperatura 31.0°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Jegomość óczy
Sobota, 6 czerwca 2015 · dodano: 11.06.2015 | Komentarze 0
Nauka jazdy z Jegomościem. :)

Tak to jest, gdy czas niesiedzenia na rowerze liczy się w dziesiątkach lat. ;)


Kategoria 0-49,99, Brrr, jak gorąco, Takie tam kręcenie, Wiejskie tereny, Zero wiateru, eLka, Łańcuch_B2
- DST 24.56km
- Czas 01:22
- VAVG 17.97km/h
- VMAX 39.46km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sprawuszki na mieście.
Środa, 3 czerwca 2015 · dodano: 03.06.2015 | Komentarze 0
Ostatni dzień urlopu.
Wykorzystałem go na załatwienie sprawy na mieście i pokrążenie w celach spacerowych po Cytadeli oraz na Wartostradzie.
Dziwna sprawa - po wczorajszym oddaniu krwi chyba jeszcze nie do końca się zregenerowałem. Przejechałem raptem niespełna 25 km i choć w nogach nie czułem nic a nic, to wróciłem ogólnie wyczerpany i padnięty. Dwa miesiące temu jeszcze tego samego dnia po donacji wybrałem się na wycieczkę i gdyby nie katastrofa, to wycieczka byłaby o wiele dłuższa.
Insza sprawa, że dziś wieje. I to tak zdradliwie wieje, że w którą stronę nie skręciłem, to zawsze miałem pod wiatr. Grrrr...
Kategoria 0-49,99, Miasto, Takie tam kręcenie, Wiatry Niespokojne, Brrr, jak gorąco, Łańcuch_B2
- DST 128.69km
- Czas 05:26
- VAVG 23.69km/h
- VMAX 54.43km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 190m
- Sprzęt Byczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Kaszebe Runda
Niedziela, 31 maja 2015 · dodano: 02.06.2015 | Komentarze 0
Dwa tygodnie temu dostałem propozycję wzięcia udziału w imprezie rowerowej zwanej Kaszebe Runda organizowanej w Kościerzynie. Nigdy wcześniej nie słyszałem o tej imprezie, ale nie zastanawiałem się zbyt długo nad wzięciem w niej udziału. Z kilku powodów:
1. Kościerzyna i jej okolice są pięknymi terenami pod turystykę rowerową. Poznałem te rejony kilka lat temu przy okazji rowerowych wakacji w Borach Tucholskich i miło było tam wrócić.
2. Nigdy nie byłem na takiej imprezie.
3. Nie są to stricte zawody kolarskie, a bardziej mierzenie się ze swoimi siłami połączone z odkrywaniem uroków regionu. Czyli coś w sam raz dla takich amatorów jak Jegomość.
Zdecydowałem się na średni dystans. Krótki był dla mnie za krótki, długi był za długi, a 125 km było w sam raz. Co prawda w momencie podejmowania decyzji miałem w tym roku na koncie tylko jedną setkę i to w styczniu, ale co to za problem? Stwierdziłem, że przed wyjazdem zrobię sobie testowo jedną setkę i będzie git. stąd mój wyjazd do Wapna.
Imprezę postanowiłem połączyć z fajnym, przedłużonym weekendem. Dlatego w Kościerzynie zameldowałem się już dzień wcześniej jeszcze przed południem.
Na nocleg wybrałem Willę Strzelnicę. Pięknie położony hotel leśny przyjazny rowerzystom z bardzo miłą obsługą. Niestety - jak się okazało - tego dnia organizowane było weselisko, co oczywiście wiązało się z wątpliwej jakości hitami muzycznymi. Ale co tam - niech się młodzi bawią. Wyskoczyłem do apteki po zatyczki do uszu i disco polo już mi nie było straszne. :)

Pierwszy dzień poświęciłem na przypomnienie sobie okolic rynku, a także na obejście muzeów: Ziemi kościerskiej, Kolejnictwa i Akordeonu.


Kościerzyna jest malowniczym, urokliwym miastem z całym mnóstwem DDR, pięknie odnowionym rynkiem i jego okolicami. Ale nie tylko - nietuzinkowe są tu nawet hydranty.

Z pewną dozą niepokoju zerkałem na prognozę pogody, ponieważ wiatry wiejące w sobotę nie napawały mnie optymizmem. Na niedzielę zapowiadane były co prawda nieco mniejsze podmuchy (z naciskiem na nieco) , ale ostatnie kilkanaście km trasy miało być z centralnym wmordewindem.
Na start umówiłem się z dwoma kolegami. Planowaliśmy ruszyć w okolicach 7:30. Zaliczyliśmy oczywiście planowe spóźnienie, jednak wyruszyliśmy.
W grupie jednak raźniej. Przez pierwsze kilometry bez problemów utrzymywaliśmy prędkość przelotową ok. 30 km/h. Później - gdy grupa nieco się rozjechała, prędkość spadła do 25-27 km/h.
Niewątpliwym urokiem tych "zawodów" był fakt porozmieszczania na trasie Bufetów z regionalnymi przysmakami. Jako, że Jegomość nie stroni od dobrej kuchni, a za smakołykami wręcz przepada, obowiązkowo musiałem się przy każdym z tych bufetów zatrzymać i pokosztować, a zarazem uzupełnić spalone kalorie i napełnić bidony.
Pierwszy bufet przygotował Borsk. Przy wjeździe usadowił się starszy pan w tradycyjnym stroju kaszubskim i przygrywał na akordeonie. W czasie gdy zajadaliśmy się pysznym chlebkiem ze smalcem przegryzając go świeżutkim ogórkiem małosolnym i dopychając wspaniałym naleśniczkiem z dżemem truskawkowym raz po raz słychać było szum. Szum pojawiał się znikąd, gwałtownie narastał, po czym równie gwałtownie malał pozwalając się delektować efektem dopplera. Tak - to byli tylko szosowcy. Wyrabiali czas i ścigali się z... no właśnie - z kim? Przecież "maraton" miał charakter czysto rekreacyjny i nie był w żaden sposób punktowany ani nagradzany. Cóż - przerost ambicji nad formą. Ja tam wolałem zajadać się swojskimi skwarkami w miłym towarzystwie. :) Raz po raz było tylko słychać, jak jakaś zaangażowana grupa takich szosowców ofukiwała swojego kolegę, który ośmielił się napomknąć, że on też by chciał do smalcu. :D
Po opuszczeniu borskiego Bufetu palnąłem się w głowę. Dlaczego nie wykonałem w nim żadnego zdjęcia? Toż to hańba! I wstyd... W kolejnych Bufetach nie popełnię tego samego błędu.
Następny postój był w Leśnie, w gminie Brusy. Tutaj przyszła pora na herbatę, której w Borsku chwilowo zabrakło. Oprócz tego oczywiście chleb ze smalcem, a także faworki, paszteciki i już nie pamiętam co.

Tutaj czas urozmaicała cała kaszubska kapela w regionalnych - a jakże - strojach.
Oprócz tego Leśno zorganizowało konkurs, w którym można było wygrać "Brusika" - lokalną maskotkę w kształcie grzybka:

Maskotka to wygrania była oczywiście miniaturowa. Na szczęście. Bo co ja bym zrobił z pełnowymiarowym Brusikiem?
Po uzupełnieniu spalonych kalorii udaliśmy się w dalszą podróż. Za Leśnem trasy 125 i 225 rozjechały się w swoje strony. My udaliśmy się wprost do Somin, a długodystansowcy na dużą pętlę, gdzie mieli swoje własne Bufety.

W Sominach do chlebka ze smalcem dołączyła pyszna pomidorówka z ryżem, a także - zapewne lokalne - banany.
Kolejnym przystankiem było Półczno. Tutaj już trafiliśmy na prawdziwy zgiełk i gwar spowodowany tym, że połączonych chwilę wcześniej tras 125 i 225 doszła najbardziej oblegana trasa 65.

Tutaj już nie było kaszubskich przygrywek, lecz gościna nie mniejsza, niż poprzednio. Dla odmiany można było też wciągnąć kilka pączków i jakiegoś loda.

Odtąd już do samego końca uczestnicy wszystkich trzech dystansów jechali wspólną drogą.
Jakieś 15 km dalej dojechaliśmy do przedostatniego - jak wynikało z planu - Bufetu. W Sulęczynie. Tutaj czekały dwa namioty. Jeden tradycyjnie - z kaloriami, a drugi z masażem.

Chętnych na masaż nie brakowało, ale kalorie cieszyły się dużo większym powodzeniem. Skosztowawszy kilka racuchów udałem się w dalszą drogę ku ostatniemu już bufetowi, który wg mapy powinien być w Stężycy. Jakież było moje zdziwienie i rozczarowanie, gdy przejechawszy wspomnianą miejscowość... bufetu nie znalazłem. :(
Nie pozostało mi zatem nic innego jak popędzić na metę, gdzie czekał komitet powitalny i owacje na stojąco (bo ławek nie było).
A na mecie zgiełk, gwar, tłum, medale, dyplomy. Rynek zupełnie nie przypominał tego samego rynku co dzień wcześniej, czy choćby tego samego dnia rano.



A oto moje łupy:


Podsumowując: Impreza genialna. Wspaniała promocja zarówno rowerowej aktywności jak i przepięknych terenów idealnie nadających się pod turystykę rowerową. Jednocześnie wszystko bez napinki i z pełnym luzem. No, może nie licząc tych od szumu i efektu Dopplera... Na chwilę obecną planuję troszkę podszlifować formę i w przyszłym roku wystartować na najdłuższym dystansie.
Na koniec muszę też podzielić swoimi skromnymi spostrzeżeniami z trasy. Im jedziesz dłuższy dystans, tym szybciej jedziesz. Na końcowych kilometrach osoby, które wybrały najkrótszy dystans wyprzedzałem z różnicą prędkości kilkunastu km/h (nie licząc podjazdów ;) ) pomimo tego, że miałem w nogach o 60 km więcej.
Natomiast osoby, które wybrały dystans 225 km (de facto w tym roku 190 km) z taką samą różnicą wyprzedzały mnie pomimo tego, że miały w nogach o 70 km więcej ode mnie. Choć z drugiej strony - oni jechali w miażdżącej większości szosówkami, a ja zwykłym trekingiem.
Z trzeciej strony - Jegomość na zwykłym trekingu o dziwo na trasie niejednego szosowca wyprzedził. Dziwne... Ciekawe, jak by mi poszło, gdybym sam też wsiadł na jedną z tych szumiących maszyn.
Do ùzdrzonka.
Kategoria 100-149,99, Wakacje, Wiatry Niespokojne, Wiejskie tereny, Wiosennie, Zwiedzanie, Łańcuch_B2
- DST 20.36km
- Czas 00:58
- VAVG 21.06km/h
- VMAX 42.28km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Planetka
- Aktywność Jazda na rowerze
Na trening i z powrotem
Poniedziałek, 25 maja 2015 · dodano: 30.05.2015 | Komentarze 0
Kategoria Zero wiateru, Miasto, 0-49,99